Jak podał portal Barentsobserver.com, na początku lata rosyjscy naukowcy ze stacji badań morza w pobliżu Murmańska wpuścili do Morza Barentsa około 200 000 hodowlanych młodych krabów czerwonych, zwanych także kamczackimi. To jedne z największych morskich skorupiaków na świecie, osiągające wagę do 12-13 kilogramów i rozpiętość ramion do ok. 1,6 metra.
Problem w tym, że te podwodne monstra nie znajdują w wodach Północy naturalnych wrogów, a rozrost ich populacji może doprowadzić do wyginięcia wielu gatunków zwierząt morskich. Są zagrożeniem dla rybołówstwa norweskiego i rosyjskiego, choć same świetnie nadają się do połowu. Obowiązujące przepisy komplikują jednak ich pozyskiwanie - np. w Norwegii, oprócz kwot połowowych, obowiązuje zakaz połowu samic kraba czerwonego na wschód od Nordkappu, a zwłaszcza na głównym obszarze ich wystepowania - w fiordzie Varanger. To zniechęca część rybaków do zajęcia się ich połowami, kwitnie za to turystyka związana z morskimi safari, których finałem jest krabowa uczta
Introdukcja kraba czerwonego miała miejsce w latach 60-tych XX wieku, gdy Rosjanie przewieźli odłowione w Morzu Ochockim skorupiaki w okolice Murmańska, gdzie miały rozpocząć nowe życie, będąc jednocześnie tanim źródłem białka w diecie mieszkańców północno-zachodnich rubieży ZSRR. Eksperyment się powiódł, czego dowodem jest obecna, szacowana na ok. 20 miliononów okazów populacja.
Zdaniem części naukowców, jeśli nie zmieni się polityka połowowa, wpuszczenie do morza 200 000 młodych osobników może wkrótce zagrozić równowadze ekologicznej w wodach przylegających do północnej części Półwyspu Skandynawskiego i Półwyspu Kola.
Na zdjęciu: krabowe safari to popularna atrakcja w północnej Norwegii (? Marcin Jakubowski / PCIT TRAMP)
|