2025-11-24
Árstíðir – zjawiskowy zespół z Islandii
Grudniowe koncerty w Polsce ...
więcej >>>

2025-11-21
Wyspy Owcze coraz bliżej członkostwa w WTO
Farerzy złożyli oficjalny wniosek ...
więcej >>>

2025-11-17
Tarczyński: Szwecja jest stracona
Samnytt cytuje polskiego europosła ...
więcej >>>

2025-11-15
Norweska telewizja obraziła Polaków
Protest Polonii norweskiej ...
więcej >>>

2025-11-14
Szwecja: interaktywna mapa migracji
Zobacz, jak zmieniał się napływ imigrantów w XXI w. ...
więcej >>>

2025-11-12
Nordic Focus Festival 2025
Gdańsk w klimacie Północy ...
więcej >>>

2025-11-10
Skania: wigilia Św. Marcina
Mårten gås i Mårtenafton ...
więcej >>>

2025-11-05
Skania: akcja promocyjna z… ciszą
Quietude – sposób na przyciągnięcie turystów ...
więcej >>>

2025-11-03
Farerzy wydrążą kolejny podmorski tunel!
Suðuroytunnilin po roku 2030 ...
więcej >>>

2025-10-29
Wyspy Owcze będą współprzewodniczyć Radzie Nordyckiej
Nowa kadencja od stycznia 2026 ...
więcej >>>

2025-10-27
Rejsy Kopenhaga – Oslo: sukces Gotlandsbolaget
Rekord po przejęciu linii promowej ...
więcej >>>

2025-10-23
Nagrody Rady Nordyckiej 2025 - triumf Farerów
Największy sukces Wysp Owczych od kilku dekad ...
więcej >>>

2025-10-20
Islandia mniej bezpieczna dla turystów
Spadek z pierwszego miejsca na świecie ...
więcej >>>

2025-10-18
Czechy: Festiwal Arktyczny 2025
Kolejna edycja wydarzenia poświęconego Północy ...
więcej >>>

2025-10-13
Mecz Wyspy Owcze–Czechy 2:1
Wielki sukces farerskiej piłki ...
więcej >>>

2025-10-10
„Stąd i stamtąd”: zapiski uciekinierki z PRL do Skandynawii
Książka Ewy Daneli Burdon ...
więcej >>>

2025-10-08
Wyspy Owcze: sukcesy polskich trenerów
Łukasz Cieślewicz zdobył Puchar Wysp Owczych ...
więcej >>>

2025-10-02
Höga Kusten: rekordowe lato
Szwedzkie Wysokie Wybrzeże przyciąga turystów ...
więcej >>>

archiwum wiadomości  

2021-06-04

SámiiLand Expedition 2021

Wyprawa dookoła Półwyspu Skandynawskiego.

Na początku maja 2021 r. na jeziorem Wener w Szwecji rozpoczęła się trzyletnia wyprawa "SámiiLand Expedition 2021". To autorski projekt Tomasza Paterskiego ("Leśne Rzemiosło"), zakładający wędrówkę przez Szwecję, Norwegię i Finlandię oraz Rosję, czyli państwa, na terenie których leżą ziemie pierwotnych mieszkańców Półwyspu Skandynawskiego - Saamów. Jednym z głównych celów wyprawy jest poznanie ich kultury.

Podróżnik zamierza pokonać ok. 6500 kilometrów - w znacznej mierze bezdroży. Stanie przed nim także konieczność przetrwania dwóch srogich zim za kołem podbiegunowym, podczas których "Leśne Rzemiosło" będzie zdane wyłącznie na własne siły. Tomaszowi Paterskiemu towarzyszy czworonożny przyjaciel - Nanook, oraz kanu, które otrzymało nazwę Wydra.

Nocleg zapewnia klasyczny, brezentowy namiot, rozbity w przestrzeni zdominowanej przez niedźwiedzie i wilki, natomiast środkami transportu są wspomniane kanu - Wydra, sanie, nogi i... psie łapy.

To podróż w historycznym stylu, typowym dla schyłku XIX w., bez syntetycznych materiałów, elektroniki bądź mechaniki. Co więcej, zdecydowana większość wyprawowego ekwipunku pochodzi z warsztatu Tomasza Paterskiego.

A oto kolejna porcja impresji pana Tomasza, nadesłana do redakcji "Zewu Północy"

Dzień 42. 1 czerwca 2021

"Oczekiwana zmiana wiatru odkryła przede mną nowe oblicze muzykalnej przyrody. Tej nocy wiatr przyniósł ze sobą operę w wykonaniu krowy, która to opera doniośle podążała wraz z pędzącym powietrzem znad interioru. Wspomnianej mućce akompaniował jakiś ptak, którego "nibyśpiew" przypominał raczej jazgot; nieprzerwany, jednostajny, bez wyraźnej linii melodycznej. Ptak ten zdawał się być jednak niezwykłym gadułą i egocentrykiem; nie zatrzymywał się, nie zauważając nawet, gdy krowa skończyła już swą etiudę. Na domiar złego - jakby wrażeń było mało - wiatr zaczął zwiewać dym z ogniska do naszego schronienia. Tego już było za wiele! Zerwałem się z posłania, wywaliłem dogasające polana na brzeg jeziora i zawołałem do ptasiego śpiewaka: "Skończysz w końcu?! Łeb mi pęka od tego twojego gadania!" Na chwilę zapanowała cisza? ale tylko na chwilę.

Otworzyłem wpółprzytomne oczy... na dworze świtało, a woda była spokojna. Postanowiłem jeszcze chwilę poleżeć, tym bardziej, że ptak chyba w końcu się zmęczył... a może po jakimś czasie zorientował się i poleciał sprawdzić, co z krowią partnerką, skoro nagle zakończyła swój epizod. Wreszcie wstałem - ruszyliśmy na szybki spacer, po którym (bez śniadania) zacząłem pakować ekwipunek. Niecałą godzinę później odbiliśmy od brzegu, kierując kanadyjkę południowym brzegiem wyspy. Gdy tylko wypłynęliśmy zza małego cypla, uderzył w nas wiatr i zabujała nami fala. Skierowaliśmy się od razu do brzegu, aby spokojnie przeanalizować sytuację.

Zacumowałem Wydrę u skalistego brzegu, wziąłem lornetkę i usiadłem na potężnym głazie. Na odległym brzegu fale zażarcie biły w skały, tworząc białe, wodne fajerwerki. Pomiędzy zaś brzegiem stałego lądu a wyspą mknęła krótka fala, która chciała lada moment się załamywać. "Nanook, nie wiem co robić?" - powiedziałem, głaszcząc swego przyjaciela po tym jego wielkim łbie. "To tylko trzy kilometry, i wpłyniemy na spokojniejszą wodę?" - ciągnąłem dalej. Wiedziałem jednak, że te "trzy kilometry" mogą się zamienić w dramat, gdy wiatr nabierze tylko dwa, może trzy kilometry na godzinę więcej... Sprawy miałyby się zupełnie inaczej, gdyby mój ładunek był lżejszy, zanurzenie mniejsze a na pokładzie zainstalowane komory wypornościowe. Wreszcie podjąłem trudną decyzję - zostajemy na wyspie. Ryzyko roztrzaskania się o skały lub nabrania wody i utopienia wszystkiego (a w najgorszym przypadku i hipotermia) nie było warte pośpiechu. "Przecież nikt mnie nie goni? mam dużo czasu" - powiedziałem do siebie i zapakowałem się z powrotem do Wydry. Nanooka puściłem brzegiem, po czym niespiesznie wróciliśmy do starego miejsca.

Rozładowałem kanadyjkę i rozpaliłem ognisko, wstawiając jadło na cały dzień. W głowie kłębiły mi się myśli - analizowałem, jak mogę zniwelować wagę oraz objętość ekwipunku w stosunkowo szybkim czasie. W końcu, wraz z sytym posiłkiem, moje myśli się wyklarowały i zacząłem działać. Wśród młodych sosen na intensywnie zielonej łące - u szczytu wyspy - rozbiłem obozowisko, a niedaleko obozu na najbardziej nasłonecznionym miejscu stanęła elektrownia zbudowana z kilku żerdek. Natomiast u samego brzegu jeziora, w miejscu oddalonym o 60 metrów od obozu, powstała kuchnia obozowa. Mając gotowe zaplecze, niezwłocznie zabrałem się za pracę, rozpoczynając od skrojenia korka, filcu i brezentu. Nanook - powiedzmy, że na Dzień Dziecka - miał otrzymać wyjątkową matę do spania... tak długo planowaną. Prace trwały do późnego wieczora, który zwieńczony został kolacją przy zachodzie słońca."

Fot. Tomasz Paterski

wcześniejszy news archiwum wiadomości

  © 2002-2019 by PCIT TRAMP, Szczecin      Opieka techniczna: IKSik.net
Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies) w celu umożliwienia składania zamówień oraz do badania oglądalności strony.
Aby dowiedzieć się czym są ciasteczka odwiedź stronę wszystkoociasteczkach.pl
Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie ciasteczek na tej stronie, zablokuj je w opcjach Twojej przeglądarki internetowej.